Wirtualizacja szyta na miarę

0

Rozmowa z Krzysztofem Waszkiewiczem, kierownikiem zespołu wsparcia serwerów WINTEL w Banku Zachodnim WBK.

Virtualfocus: Co sądzi Pan o nowej wersji Hyper-V 2.0, którą Microsoft wprowadził na jesieni 2009 roku? Czy to oprogramowanie może zmienić układ sił na rynku wirtualizacji?

Krzysztof Waszkiewicz: Na dzisiaj uważam, że Microsoft w zakresie wirtualizacji wciąż się rozwija, a Hyper-V aspiruje do produktu równoważnego z ofertą VMware. Microsoft to bardzo silna firma, dlatego przy odpowiednim zdefiniowaniu strategii i priorytetów w zakresie rozwoju stać ją na to, żeby stworzyć rzeczywiście konkurencyjny i silnie osadzony w realiach rynku produkt. Hyper-V to udany produkt, chociaż moim zdaniem w pierwszej kolejności znajdzie on zastosowanie w sektorze MŚP, gdzie wszyscy nie są w stanie lub w ogóle nie chcą inwestować pieniędzy w droższe rozwiązania jakim jest VMWare. Hyper-V dobrze wpasowuje się w środowisko, w którym do zwirtualizowania jest kilka serwerów i budowa kosztowej infrastruktury czy centrum zapasowego jest nieuzasadniona. W mojej ocenie dojrzałość rozwiązania VMware ujawnia się dopiero w większych instalacjach.

Osobiście nie lubię szczegółowego porównywania rozwiązań i wyścigu na funkcjonalności. Każdy produkt ma swoje cechy charakterystyczne, które w jednych okolicznościach sprawdzają się świetnie, a w innych nie spełniają oczekiwań. W miarę możliwości każda firma powinna sama testować dostępne rozwiązania i wybierać te produkty, które najlepiej spełnią jej wymagania.

Virtualfocus: Czy dla instytucji takiej, jak Bank Zachodni WBK, argument, że Hyper-V jest dostępny bezpłatnie z systemem Windows Server 2008, ma znaczenie?

Krzysztof Waszkiewicz: Cena zawsze ma swoją wagę przy ocenie rozwiązania. Tym nie mniej z punktu widzenia banku i dbałości o dobra naszych Klientów kluczowe są przede wszystkim stabilność i dojrzałość sprawdzonych rozwiązań. VMware stworzył swoje rozwiązania od podstaw, bez przejmowania technologii opracowanej przez innego producenta i jako pierwszy wprowadził serwerowy hypervisor. Poza tym, to już specyfika naszego środowiska, mamy wiele systemów linuksowych, jest też kilka Solarisów. Dobrze przetestowaliśmy działanie tych systemów na platformie VMware. Rozwiązanie VMware zostało wdrożone do Banku na etapie, kiedy Microsoft dopiero wchodził w świat wirtualizacji, a konkurencja posiadała dobre referencje na świecie w sektorze finansowym. Wybraliśmy je po dobrze przygotowanych testach, w których oddaliśmy specyfikę naszego środowiska.

Istotna jest też postawa VMware w Polsce. Wprawdzie polski oddział jest nieliczny, ale zatrudnione w nim osoby są dobre w tym, co robią, i pomagają nam w problemowych sytuacjach. Z mniejszą firmą współpraca jest zawsze bardziej elastyczna z czego regularnie korzystamy w relacjach z polskim oddziałem VMWare

Virtualfocus: Przy okazji premiery vSphere VMware zapowiedział szereg API umożliwiających tworzenie zewnętrznym firmom aplikacji do tej platformy wirtualizacji. Jednocześnie do tej pory nie widać wysypu tego typu produktów, np. API VMsafe wykorzystał tylko jeden producent, TrednMicro. Czy Pana zdaniem danie zewnętrznym firmom i użytkownikom takich możliwości to ruch w dobrym kierunku?

Krzysztof Waszkiewicz: Stworzyliśmy szereg własnych skryptów czy modyfikacji bazy VirtualCenter. Przykładowo, zautomatyzowaliśmy proces zasilania bazy CMDB w systemie BMC Remedy. Mimo że poświęciliśmy miesiąc pracy na przygotowanie skomplikowanych zapytać do bazy danych, było to ciekawe doświadczenie, a nasz wysiłek się opłacił.

Poza tym zgłaszamy nasze pomysły producentowi i w niektórych przypadkach, jeśli inni klienci również zgłaszają, że stosują podobne rozwiązanie u siebie, otrzymujemy z czasem narzędzie z graficznym interfejsem.

Virtualfocus: Panuje powszechny pogląd, że najsłabszym, najmniej dojrzałym ogniwem platform wirtualizacji są narzędzia do zarządzania i na tym polu producenci mają jeszcze najwięcej do zrobienia. Czy zgadza się Pan z tym poglądem?

Krzysztof Waszkiewicz: Tak, z pewnością. Wydaje się, że będą dwa kierunki rozwoju: wydajnościowy i pojemnościowy. Przykładowo, w tej chwili mamy ograniczenie do ośmiu procesorów w wirtualnej maszynie. Producenci platform wirtualizacji z pewnością będą zwiększać tę liczbę, żeby nadgonić możliwości oferowane przez serwery fizyczne.

Jednak zwiększanie liczby procesorów nie jest lekarstwem na wszystkie problemy. Niestety, nie wszyscy to rozumieją i niektórym wydaje się, że wystarczy tylko zwiększyć liczbę procesorów, żeby było lepiej, bez uwzględniania innych czynników. Wiele osób przykłada serwer fizyczny do wirtualnego, najwyraźniej nie rozumiejąc różnicy między nimi. Żeby nie być gołosłownym, niedawno miałem przypadek maszyny wirtualnej, która bardzo źle pracowała, a problem udało się rozwiązać poprzez zmniejszenie liczby rdzeni, bo akurat taka była charakterystyka działającej w niej aplikacji.

Gdyby ktoś mnie obudził w nocy i zapytał, czego mi brakuje w VMware, odpowiedziałbym, że bardziej rozbudowanych, elastycznych narzędzi do zarządzania cyklem życia maszyn wirtualnych i większych możliwości rozliczania biznesu za wykorzystanie wirtualnej infrastruktury. Drugi poważny problem to Site Recovery Manager. Stworzenie z jego wykorzystaniem mechanizmów przywracania po awarii jest bardzo kosztowne. Jest to dobre narzędzie, ale wciąż wymaga dopracowania od strony zarządzania i optymalizacji, ponieważ SRM pochłania więcej zasobów niż ręczne procedury disaster recovery.

Poza tym brakuje mi integracji mechanizmów zarządzania serwerami fizycznymi i wirtualnymi. Wprawdzie staramy się wirtualizować wszystkie maszyny, ale w niektórych przypadkach jesteśmy zmuszeni do pozostawienia danych aplikacji na serwerach fizycznych.

Virtualfocus: Co sądzi Pan o modnym obecnie haśle cloud computing? Czy w BZ WBK planujecie korzystanie z zasobów IT w tym modelu?

Krzysztof Waszkiewicz: VMware wprowadził rozróżnienie na chmury wewnętrzne i zewnętrzne. W naszym przypadku tworzymy chmurę wewnętrzną. Co do chmur zewnętrznych, trudno powiedzieć, co będzie w przyszłości. Dzisiejsze polskie prawo bankowe i wewnętrzne regulacje sprawiają, że w naszym przypadku korzystanie z zewnętrznych chmur ma ograniczone zastosowanie.

Natomiast mi osobiście idea cloud computing się podoba. Z jednej strony rozumiem zagrożenia związane z korzystaniem z chmur obliczeniowych, ale z drugiej strony fascynuje mnie duża moc obliczeniowa, jaką pozwalają osiągnąć klastry, a którą można następnie udostępnić użytkownikom. Bardzo podobają mi się usługi dla zwykłych użytkowników, jak Google Picasa czy Mozy Backup, które działają właśnie w modelu cloud computing. Oczywiście, cały czas mam w pamięci, niebezpieczeństwo związane z umieszczaniem danych gdzieś na zewnątrz

Z jednej strony cloud computing to chwytliwe hasło. VMware twierdzi, że vSphere jest systemem operacyjnym chmur obliczeniowych, jednak nie dostrzegam żadnej rewolucji, to prostu kolejna wersja VMware ESX. Z drugiej strony uważam, że rewolucja musi kiedyś nastąpić i pozbędziemy się systemu operacyjnego, także Microsoft to zauważył. Dlatego nie można obojętnie przejść obok cloud computingu, zarówno w kontekście chmur wewnętrznych, jak i zewnętrznych.

Rozmawiał Rafał Janus

BRAK KOMENTARZY

ZOSTAW ODPOWIEDŹ