DataCore Software – stabilność na pierwszym miejscu

0

IT Focus rozmawia z Christianem Hagenem, wiceprezesem na rynek EMEA w firmie DataCore Software o nowej odsłonie SANsymphony-V, szumie marketingowym i rywalizacji z VMware .

DataCore Software wprowadził do sprzedaży nową wersję SANsymphony-V 9.04. Które z nowinek zasługują na szczególną uwagę?

DataCore Software

Opracowując noweg wydanie SANsymphony-V skoncentrowaliśmy się na rozszerzeniu możliwości systemu w kilku obszarach. Oprogramowanie pozwala na zoptymalizowanie wydajności środowiska pamięci masowych przy wykorzystaniu pamięci flash oraz mechanicznych dysków w serwerze, w macierzach SAN lub w obu jednocześnie. Zwiększyliśmy skalowalność systemu do 16 węzłów, co przyspiesza pracę aplikacji i zwiększa wydajność systemu, a także chroni przed tymczasową utratą dostępu w wyniku awarii. Pojawiły się nowe możliwości w zakresie zdalnej replikacji – dziesięciokrotnie przyspieszyliśmy proces odzyskiwanie danych po awarii. Interesującym rozwiązanie jest też autotuning technology, funkcja przyspieszająca operacje odczytu/zapisu IOPS. To szczególnie przydatne przy zastosowaniu pamięci SSD, które znakomicie sprawdzają się podczas odczytu, a nieco gorzej radzą sobie z zapisem.

Nowa wersja nie przynosi jakichś drastycznych zmian. Zresztą nie takie są oczekiwania naszych klientów. To trochę jak z samochodem, nowy model nie może zbytnio różnić się od poprzedniej wersji, aczkolwiek użytkownik doceni nowy silnik, który spala o 5 litrów paliwa mniej niż jego poprzednik. Ale najważniejszą kwestią jest dla stabilność. Niestabilne rozwiązania wywołują niezadowolenie wśród klientów i zniechęcają resellerów do sprzedaży systemu.

W ostatnich miesiącach furorę robi termin „Software Defined Storage”. Czy to istotny przełom na rynku pamięci masowych, a może tylko marketingowy slogan?

To co dzieje się wokół wirtualizacji pamięci masowych przypomina odgrzewanie starego kotleta. Nasza firma opracowuje tego typu rozwiązania już od piętnastu lat. Zamiast terminu Software Defined Storage posługujemy się określeniem hypervisor pamięci masowych. Wiele szumu wywołała tegoroczna prezentacja platformy EMC VIPR. Ale przecież ten produkt nie trafił jeszcze do komercyjnej sprzedaży, nastąpi to dopiero w przyszłym roku. Poza tym EMC, IBM czy HP to producenci od lat nierozerwalnie związani z hardwarem. W ich interesie leży sprzedaż rozwiązań sprzętowych. Wymienione firmy w 95 procentach przypadków dostarczają swoim klientom rozwiązania homogeniczne. DataCore Software działa inaczej, mamy inne korzenie, wdrażamy systemy heterogeniczne, a nasze oprogramowanie współpracuje z produktami różnych vendorów. Wrzawę wokół Software Defined Storage nakręcają marketingowcy, ale klient ma swój rozum i może sprawdzić i porównać istniejące rozwiązania.


Tegoroczny VMWorld przyniósł kilka interesujących premier, VMware rozbudowuje swoje portfolio. Czy nie obawiacie się, że ekspansja lidera rynku wirtualizacji zagrozi pozycji DataCore Software?

Wzmożona ekspansja VMware to dla nas duża szansa, choć oczywiście istnieje też pewnego rodzaju zagrożenie. Jak na razie vSphere jest propozycją dla mniejszych firm, pozwalających na wirtualizację co najwyżej kilku serwerów. Choć nie można wykluczyć, że w nieodległej przyszłości to się zmieni. Ale na dzień dzisiejszy portfolio DataCore jest znacznie szersze i obejmuje rozwiązania zarówno dla małych, jak i dużych przedsiębiorstw. Współpracujemy z Microsoftem, Citrixem. Klienci są inteligentni i nie chcą się łączyć wyłącznie z jednym vendorem. Poza tym działania VMware otwierają nam furtkę. Użytkownicy dowiadują się o istnieniu nowych, ciekawych rozwiązań, rozpoczynając jednocześnie poszukiwania produktów. Z podobną sytuacją mieliśmy do czynienia, kiedy IBM wprowadziło na rynek SVC. Wówczas rozpoczęła się wielka dyskusja o wirtualizacji pamięci masowych. Wtedy ludzie dostrzegli, że istnieje taka firma jak DataCore od dawna oferująca systemy do wirtualizacji pamięci masowych. Konkurencja jest zjawiskiem normalnym, nie obawiamy się działań naszych rywali, bowiem potrafimy wykorzystać sprzyjające okoliczności.

Współpracujecie z VMwarem, Citrixem, Microsoftem, ale chyba najbliższe relacje łączą Was z tą ostatnią firmą?

To prawda. DataCore Software ma już 13-letnie doświadczenie w tworzeniu rozwiązań dla platformy Microsoft przeznaczonych do wirtualizacji pamięci masowych. Nie oznacza to jednak, że preferujemy którykolwiek z hypervisorów. Jesteśmy pod tym względem agnostyczni. Nikt nie wiem co może wydarzyć się w przyszłości. Dziś liderem na rynku wirtualizacji jest VMware, ale nie jest to dożywotnia pozycja. Niewykluczone, że wielu klientów VMware rozpocznie migrację do Hyper V, tym bardziej, że Microsoft cały czas rozwija swój produkt i jest on tańszy od swojego głównego konkurenta.

A jak widzi Pan przyszłość wirtualizacji opartej o narzędzia open source?

Są to bardzo dobre produkty dla specyficznych, wąskich grup odbiorców. Natomiast nie zdają egzaminu w przypadku powszechnych zastosowań. Nic nie wskazuje, że w najbliższym czasie cokolwiek się w tym zakresie zmieni. Wszyscy lubimy ideę open source. Ale też nienawidzimy kłopotów związanych z wdrożeniem rozwiązań bazujących na open source. Najlepszym przykładem jest rynek systemów operacyjnych, gdzie prymat należy do Microsoftu. Każdy produkt – pamięć masowa czy serwer wraz z pojawieniem się na rynku automatycznie posiada certyfikację Microsoft Windows. Wiele się mówi o mankamentach produktów firmy z Redmond, ale i tak pozostają najlepszą opcją ze względu na swoją stabilność i niezawodność. Dlatego zdecydowana większość klientów biznesowych bądź instytucji korzysta z oprogramowania Windows.

Od ponad dwóch lat DataCore Software jest obecny na rynku polskim. Jak Pan ocenia ten okres, czy udało osiągnąć się znaczący progres?

Europa Środkowo-Wschodnia jest bardzo wdzięcznym obszarem do wdrożeń produktów DataCore Software, wbrew pozorom nie gorszym niż zachodnia część Starego Kontynentu. Jednak progres jest stosunkowo niewielki, nie ukrywam, że nasze oczekiwania są znacznie większe. Choć w takich państwach jak Czechy czy Słowacja znaleźliśmy partnerów, którzy umiejętnie promują nasze produkty i sprawnie wprowadzają je na rynek. W Polsce, gdzie mamy dwóch dystrybutorów, jest nieco gorzej. Ale wiemy, że jest to trudny rynek i ciężko przekonać klientów do nowych rozwiązań. To bardzo długi bieg, niemniej krok po kroku będziemy budować pozycję w Polsce. Jesteśmy bardzo cierpliwi.

BRAK KOMENTARZY

ZOSTAW ODPOWIEDŹ