Open source – narzędzia do zarządzania siecią

0

BMC, CA, HP i IBM to wielka czwórka dostawców oprogramowania do zarządzania systemami. W świecie open source znajdziemy jej odpowiednik, który można nazwać małą czwórką. Z pewnością oprogramowanie open source generuje mniejsze przychody, ale pod względem oferowanych możliwości niczym nie ustępuje komercyjnym produktom.

Małej czwórka składa się z rozwiązań firm Zenoss, Hyperic, GroundWork Open Source oraz OpenNMS. Dostawcy tych czterech systemów open source tworzą ekosystem, który w ciągu ostatnich kilku lat podlegał wielu zmianom. W 2006 roku Zenoss należał do grupy sześciu producentów (pozostali to Ayamon, Emu Software, Qlusters, Symbiot, oraz Webmin), którzy utworzyli organizację Open Management Consortium (OMC). Jej celem miało być promowanie wdrażania, rozwijania i integracji oprogramowania do zarządzania siecią bazując na otwartym kodzie źródłowym i otwartych standardach technologicznych.

Konsorcjum OMC zakończyło już jakiś czas temu swoją działalność, a w między czasie na rynku narzędzi do zarządzania systemami pojawiły nowe firmy oraz technologie, które obejmują monitoring oraz zrządzanie siecią i systemami. Rynek ten generuje rocznie 4 miliardy dolarów przychodu, a prognozy mówią, że osiągnie wartość 12-14 miliardów rocznych przychodów, z czego wielka czwórka będzie zgarniać około 50 %.

Te firmy łączy niewiele poza tym, że prowadzą między sobą zdrowe współzawodnictwo i współpracują nad rozwojem produktów. Pomiędzy firmami panują niemal przyjacielskie stosunki, ale co jakiś czas zdarzają się konflikty. Przykładem jest niedawna premiera serwisu MonitoringForge, który ma być centralną bazą wiedzy o narzędziach do monitoringu sieci i systemów. Witryna jest sponsorowana przez GroundWork Open Source (GWOS), a spotyka się z krytyką ze strony Tarusa Baloga, szefa konkurencyjnego OpenNMS, który uważa, że jest to czysty marketing rozwiązań oferowanych przez GWOS. Natomiast przedstawiciele GWOS uważają, że użytkownicy potrzebują centralnego repozytorium wiedzy o rozwiązaniach do monitoringu i podjęli wysiłek, żeby je stworzyć.

Przyglądając się dostępnym narzędziom do zarządzania systemami, trudno wskazać jakieś faktyczne zalety poszczególnych z nich. Zenoss jest prawdopodobnie najlepiej znany w tej grupie, ale oferta tego producenta wydaje się niewiele różnić od pozostałych. Żeby jeszcze bardziej skomplikować sytuację, produkty tego typu mogą zawierać siebie nawzajem, np. rozwiązania GWOS i Hyperic zawierają oprogramowanie Nagios do śledzenia zdarzeń, z kolei produkty Zenoss i GWOS wykorzystują Multi Router Traffic Grapher do tworzenia wykresów wykorzystania zasobów.

Wciąż otwartą kwestią jest, jak te firmy rozumieją pojęcie „open source”. Wszystkie, z wyjątkiem OpenNMS, stosują warianty czegoś, co jest znane jako model open core. Open core jest często mylony z podwójnym licencjonowaniem, czego klasycznym przykładem jest MySQL, który ma dwie licencje: bezpłatną wersję na licencji GNU General Public License (GPL) oraz wersję na licencji komercyjnej. Mając wykupioną licencję komercyjną, można sprzedawać aplikacje bazujące na MySQL bez udostępniania ich jako open source.

Open core nie odnosi się do licencjonowania oprogramowania, lecz do jego funkcjonalności. W przypadku firm oferujących narzędzia do zarządzania systemami, udostępniają one na licencji open source jedynie okrojone wersje swoich produktów, a jednocześnie mają w ofercie jeden lub więcej produktów komercyjnych, wyposażonych w dodatkowe funkcje.

Krytycy takiego modelu, a jest ich całkiem sporo, uważają, że model open core podważa ideę open source. Poza tym argumentują, że udostępnianie okrojonych produktów negatywnie wpływa na innowacyjność.

Nie powinno być zaskoczeniem, że Balog z OpenNMS jest jednym z głównych krytyków modelu open core. Spośród tych czterech firm tylko OpenNMS udostępnia swoje produkty na licencji open source, a zyski czerpie z usług wdrożeniowych i wsparcia technicznego.

Jeśli idee licencjonowania aplikacji nie są częścią procesu podejmowania decyzji, warto skupić się na ustaleniu, jak omawiane produkty radzą sobie z zarządzaniem i monitorowaniem sieci. Wszystkie te produkty charakteryzują się niewielkim obciążeniem sieci i zasobów, co jest konieczne, jeśli platforma do zarządzania siecią ma dobrze spełniać swoje zadania. Platforma ta nie powinna sama z siebie zwiększać opóźnień w sieci i w serwerowni. Należy jednak zwrócić uwagę na pewne niuanse różniące te produkty.

Innym ważnym kryterium jest skalowalność danego rozwiązania. Nie jest to tylko kwestia skalowania wraz z rozbudową serwerowni, ale możliwość obsługi nowych aplikacji, które z czasem mogą pojawić się w firmowej sieci. Z tego względu warto przyjrzeć się aktywności społeczności skupionych wokół czterech omawianych producentów. Aktywna społeczność oznacza, że produkt jest bardziej elastyczny i szybciej dostosowywany do zachodzących zmian.

Jeśli firma planuje modyfikowanie omawianych produktów, żeby dostosować je do własnych wymagań, warto sprawdzić, jak łatwo poddaje się modyfikacjom wersja udostępniona bezpłatnie i czy producent jest skłonny wprowadzać takie zmiany. Praktyka pokazuje, że producenci często nieprzychylnie patrzą na próby ulepszanie bezpłatnych wersji, ponieważ wtedy zbliżają się one funkcjonalnie do produktów komercyjnych. Jeśli jednak firma nie planuje wprowadzania własnych poprawek, nie należy się przejmować tą kwestią.

Oferowane na licencji open source narzędzia do zarządzania siecią są tanie, a jednocześnie stanowią solidną alternatywę do administrowania i monitorowania systemów IT. Dobra wiadomość jest taka, że każdy z tych produktów powinien dobrze sprawdzić się w firmowej sieci. Zła wiadomość jest taka, że trzeba podjąć wysiłek samodzielnego poznania ich obsługi.

BRAK KOMENTARZY

ZOSTAW ODPOWIEDŹ