Wirtualizacja desktopów a ekologia

0

W centrach danych powszechnie dostrzega się ekologiczne zalety wirtualizacji, która zapewnia ograniczenie kosztów zasilania i chłodzenia. Według prognoz analityków dużo większy ekologiczny potencjał drzemie jednak w wirtualizacji desktopów.

Gartner przewiduje, że w 2012 r. będą działać cztery miliony wirtualnych serwerów na maszynach x86. Ale to kropla w porównaniu z liczbą zwirtualizowanych desktopów, których już w 2011 r. ma być 660 milionów. Tradycyjne stacje robocze z pewnością pobierają znacznie więcej prądu niż centra danych, więc wszelkie proekologiczne działania w tym obszarze będą miały znacznie większy efekt.

Takie firmy, jak Citrix, Microsoft, HP czy Sun od dłuższego czasu oferują już rozwiązania umożliwiające wykorzystanie serwerów do uruchamiania na nich aplikacji użytkowych i dostarczanie ich do komputerów klienckich. Jednak aplikacje są uruchamiane pod kontrolą serwerowych systemów operacyjnych, których działanie i obsługa znacznie różnią się od zwykłej stacji roboczej. Nowe rozwiązania wykorzystujące pełną wirtualizację oferowane przez VMware, Citrix czy Microsoft, pozwalają uruchamiać wiele wirtualnych maszyn z Windows XP czy Vistą na serwerach w centrach danych. Do terminali użytkowników trafia przez sieć obraz pulpitu zdalnej maszyny, którą można obsługiwać myszą i klawiaturą, a nawet podłączyć do niej urządzenie USB.

Wirtualizacja desktopów pozwala zastąpić tradycyjne komputery PC energooszczędnymi terminalami. Ma jeszcze kilka innych zalet, jak lepsze zarządzanie i łatwiejsze wdrażanie w centrach danych, a jednocześnie nie wymaga od użytkowników końcowych opanowania nowych umiejętności – sposób pracy z terminalem jest prawie taki sam jak ze zwykłym komputerem.

Źródła oszczędności
Według raportu Environmental Protection Agency (EPA) zasilanie centrów danych w USA w 2006 roku pochłonęło 60 miliardów kilowatogodzin, co odpowiada 1,5% ogólnego zużycia. EPA obliczyła też, że gdyby wszystkie komputery sprzedane w USA spełniały wymagania normy Energy Star, całkowite oszczędności wyniosłyby ok. 2 miliardów dolarów. Gdy jednak podejść do zagadnienia w inny sposób – wirtualizując firmowe komputery – oszczędności byłyby znacznie większe.

W przypadku wirtualizacji desktopów na biurkach użytkowników można postawić terminale, zużywające znacznie mniej prądu niż komputery. Terminale potrzebują od 1 do 4 watów, podczas gdy komputer stacjonarny wymaga 100-150 watów. Jeśli uwzględni się udział terminala w zużyciu prądu przez serwery, łączne zużycie wyniesie ok. 18% prądu zużywanego przez komputer stacjonarny. To bardzo duże oszczędności, przekładające się nie tylko na mniejsze zanieczyszczenie środowiska, ale również na ograniczenie kosztów zasilania.

Potencjał oszczędności jest naprawdę znaczący. Jako przykład, choć bardzo odległy z polskiego punktu widzenia, można podać amerykańskiego dostawcę energii Pacific Gas and Electric (PG&E). Firma ta oferuje swoim klientom rabaty w wysokości kilkuset dolarów za każdy zwirtualizowany serwer, a także wspiera inne inicjatywy związane z green IT.

Istotnym czynnikiem, choć nie zawsze dostrzeganym, jest czas pracy serwerów i terminali, znacznie dłuższy niż komputerów stacjonarnych. Terminale pracują średnio dwukrotnie dłużej niż komputery, ponieważ mają dużo prostszą konstrukcję i nie zawierają żadnych ruchomych części. Dopóki terminal jest w stanie obsługiwać aplikacje działające na serwerze, tak długo całe rozwiązanie będzie działać.

Szacuje się, że w 2008 roku prawie co piąty spośród miliarda komputerów stacjonarnych został zastąpiony nowym. Komputerowe odpady stały się już globalnym problemem. Niektóre substancje wykorzystywane do produkcji komponentów komputerowych trafiających na wysypiska śmieci są szkodliwe dla środowiska. Natomiast zwirtualizowane desktopy mają znacznie mniejszy wpływ na środowisko. Do produkcji komponentów sprzętowych składających się na takie rozwiązanie zużywa się nawet o 20 razy mniej materiałów.

Warto dodać, że terminale nie mają lokalnej pamięci, więc w przypadku ich wymiany nie trzeba poddawać ich kosztowym procesom związanych z niszczeniem nośników danych, aby uchronić je przed wycieknięciem. Natomiast wymieniając komputery na nowe, trzeba zatroszczyć się o dyski twarde zawierające firmowe dane.

Podsumowanie
Wciąż oszczędności energii i ekologiczna postawa nie są głównymi czynnikami skłaniającymi firmy do wirtualizacji środowiska pracy użytkowników, choć obecny kryzys finansowy zapewne zmieni ten stan rzeczy. Wprawdzie CIO i kierownicy działów IT zdążyli już poznać zalety wirtualizacji desktopów, jednak wykonanie pierwszego wdrożenia jest zawsze trudnym krokiem. Proces przenoszenia środowiska pracy użytkowników do centrów danych wymaga dokładnej analizy użytkowników, wykorzystywanych przez nich aplikacji oraz przygotowania administratorów do obsługi nowego środowiska. Złożoność tego procesu sprawia, że firmy muszą spodziewać się, że wprowadzenie zmian i osiągnięcie pierwszych zamierzonych korzyści zajmie nawet kilka miesięcy. Trzeba też dać czas użytkownikom na przyzwyczajenie się do pracy z terminalami.

W stronę wirtualizacji desktopów firmy pcha przede wszystkim fakt, że korzystają one już z rozwiązań do wirtualizacji serwerów, czerpiąc z tego korzyści w postaci redukcji kosztów energii elektrycznej. Wiele rozwiązań do wirtualizacji desktopów stosunkowo łatwo integruje się z istniejącym środowiskiem wirtualnym. Można nawet korzystać z tych samych narzędzi do zarządzania. Dzięki temu niewiele czasu zajmie administratorom uruchomienie pierwszych, wirtualnych stanowisk pracy. Raz wdrożona, wirtualizacja desktopów centralizuje zarządzanie, ułatwia aktualizowanie oprogramowania i instalowanie łatek bezpieczeństwa. Poprawia także bezpieczeństwo i ułatwia pracę mobilnym użytkownikom.

BRAK KOMENTARZY

ZOSTAW ODPOWIEDŹ