Elektrośmieci najczęściej lądują w zsypie

0

Wprawdzie ustawa o zużytym sprzęcie elektrycznym i elektronicznym (ZSEE) obowiązuje w Polsce już niemal cztery lata, ale świadomość zwykłych ludzi, że tego typu śmieci trzeba oddawać do specjalnie do tego celu przeznaczonych punktów – jest nadal niewielka.

Mimo ze zużyty telewizor czy komputer nie powinien trafiać na śmietnik, a za umieszczanie zużytego sprzętu elektronicznego w pojemnikach na śmieci łącznie z innymi odpadami grozi kara grzywny do 5 tys. zł, niewiele osób się tym przejmuje. Taka jest opinia zarówno producentów tego typu artykułów, jak i wyspecjalizowanych firm, które zajmują się zbiórką e-odpadów.

– Jako producent komputerów Lenovo ma podpisane w Polsce umowy z firmami zewnętrznymi na świadczenie usług utylizacji zużytego sprzętu IT – mówi Paweł Skultecki, Brand Manager w Lenovo Technology Polska. – Jednak biorąc pod uwagę ilość zapytań w tej kwestii od klientów, należy wnioskować, że świadomość, iż zużyty sprzęt można oddać do utylizacji, jest w Polsce nadal na bardzo niskim poziomie.

Potwierdza to Mariusz Grosiak, prezes zarządu firmy H&B Notebooks: – Nadal wydaje się, że łatwiej zanieść stary sprzęt do zsypu, bo tak jest szybciej i prościej, niż oddać go do odpowiedniego punktu.

Paweł Skultecki zwraca uwagę na jeszcze jedno przyzwyczajenie Polaków: – Na polskim rynku sprzęt komputerowy jest używany bardzo długo. W wielu biurach i domach pracuje się na starych komputerach. W obiegu można spotkać nadal komputery wyprodukowane 5 a nawet 10 lat temu. Wyrzucenie komputera do śmieci jest ostatecznością.

Recykling to trudny temat
– Świadomość społeczna dotycząca prawidłowego postępowania ze zużytym sprzętem elektrycznym i elektronicznym rośnie w wyniku intensywnie prowadzonych działań edukacyjnych – wyjaśnia Grzegorz Skrzypczak, prezes ElektroEko, organizacji zajmującej się odzyskiem zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego. – W dalszym ciągu jednak znaczący procent elektrośmieci jest niewłaściwie przetwarzany i nie zostaje przekazany do recyklingu. Tematyka recyklingu elektrośmieci jest trudna i często – ze względu na jej specyfikę odpadową – lekceważona.

Grzegorz Skrzypczak szacuje, że jedynie ok. 15% elektrośmieci przekazywanych jest do recyklingu. Instytut badawczy Millward Brown SMG/KRC na zlecenie ElektroEko przeprowadził badania, które potwierdziły, że świadomość istnienia ustawy o zużytym sprzęcie elektrycznym i elektronicznym jest w Polsce bardzo niska. Z badań wynika bowiem, że prawie 70% respondentów nie zna swoich praw i obowiązków wynikających z ustawy o ZSEE. Aż 81% społeczeństwa w dalszym ciągu pozbywa się elektrośmieci w sposób niezgodny z prawem, czyli wyrzuca je do śmietnika.

Nieznacznie lepiej niż reszta populacji w badaniu wypadli warszawiacy, gdzie od 2007 r. prowadzone są działania edukacyjne w ramach programu „Elektrośmieci? Przynieś z mieszkania do punktu zbierania”. Ale mimo że aż 55% mieszkańców Warszawy wie, jak należy prawidłowo pozbywać się elektrośmieci, jedynie 21% zadeklarowało, że oddało zużyty sprzęt do punktu zbierania lub do sklepu przy zakupie nowych urządzeń. Najczęściej do śmietnika wyrzucany jest drobny sprzęt elektryczny i elektroniczny (w tym również świetlówki i żarówki energooszczędne).

Komórki nie oddam
Najtrudniej ludziom oddać stare telefony komórkowe. Jak się jednak okazuje, Polacy nie są tu wcale wyjątkiem. Z przeprowadzonej przez Nokię w 2008 r. globalnej ankiety konsumenckiej wynika, że tylko 3% użytkowników oddaje telefony komórkowe do recyklingu, choć większość ma w domu stare, niepotrzebne urządzenia. Bardzo mało starych urządzeń, bo tylko 4%, trafia na wysypiska śmieci. Większość z nich (44%) leży nieużywana w domu. Pozostałe zyskują nowe „życie”: jedna czwarta starych telefonów trafia do znajomych i członków rodziny właścicieli, a 16% użytkowników sprzedaje używane urządzenia – szczególnie na rynkach wschodzących.

Trzy czwarte respondentów nawet nie myśli o recyklingu swoich urządzeń, a prawie połowa nie zdaje sobie sprawy, że to możliwe. Tymczasem – jak twierdzi Nokia – 80% dowolnego urządzenia tej firmy nadaje się do powtórnego przetworzenia, a cenne materiały można wykorzystać do wytwarzania nowych produktów, takich jak czajniki, ławki parkowe, plomby dentystyczne, a nawet saksofony i inne instrumenty muzyczne.

Ankietę przeprowadzono w formie wywiadów z 6500 osobami z 13 krajów: Finlandii, Niemiec, Włoch, Rosji, Szwecji, Wielkiej Brytanii, Zjednoczonych Emiratów Arabskich, USA, Nigerii, Indii, Chin, Indonezji i Brazylii.

Andrzej Pomarański z biura prasowego Polskiej Telefonii Cyfrowej potwierdza, że i w Polsce większość klientów przy zakupie nowego telefonu woli zostawić sobie dotychczasowy aparat. – W celu podnoszenia świadomości ekologicznej klientów w marcu PTC wzięła udział w kampanii promującej ekologiczne zachowania i zwracanie starych, zużytych telefonów – mówi Andrzej Pomarański.

Była to akcja zorganizowana wspólnie przez czterech największych operatorów komórkowych pod hasłem „Oddaj telefon”. W wyznaczonych punktach sprzedaży można było nieodpłatnie oddać do utylizacji niepotrzebne telefony komórkowe z akcesoriami. Podobne akcje operatorzy organizują także na mniejszą skalę. Na przykład Polkomtel kilka miesięcy temu wspólnie z wydawnictwem Axel Springer zachęcał jego pracowników do oddawania zużytych telefonów pod hasłem „Wiosenne porządki komórkowe”. W biurze został wystawiony specjalny pojemnik, do którego pracownicy mogli wrzucać niepotrzebne, stare komórki. Przez dwa tygodnie zebrano 65 sztuk telefonów i akcesoriów komórkowych z przeznaczeniem na recykling. Nie jest to imponujący wynik (jeśli wziąć pod uwagę skalę zatrudnienia w jednym z największych koncernów prasowych w Polsce), mimo że organizatorzy przygotowali drobne upominki dla wszystkich, którzy wzięli udział w akcji.

Sens edukacji
Łukasz Krasiński, specjalista ds. gospodarki odpadami w firmie Auraeko Organizacja Odzysku Sprzętu Elektrycznego i Elektronicznego, widzi jednak głęboki sens w tego typu akcjach uświadamiających. – Poprzez działania edukacyjne, kampanie ekologiczne prowadzone przez organizacje odzysku sprzętu elektrycznego i elektronicznego, akcje zbiórek zużytego sprzętu, informowanie o negatywnym wpływie zużytego sprzętu na środowisko naturalne coraz więcej osób dowiaduje się o obowiązku oddawania zużytego sprzętu do punktu zbierania ZSEE i zakazie umieszczania zużytego sprzętu z innymi odpadami – uważa Łukasz Krasiński.

W tego typu przedsięwzięcia chętnie włączają się lokalne władze. Przykładem może być majowa akcja w Międzyrzeczu władz miejskich oraz Celowego Związku Gmin CZG-12, który zajmuje się gospodarką śmieciową i prowadzi selektywną zbiórkę odpadów w 15 lubuskich i zachodniopomorskich gminach. Akcja miała na celu zachęcać mieszkańców do oddawania zużytych baterii i akumulatorów. Mieszkańcy miasta otrzymali od jej organizatorów specjalne plastikowe woreczki, w które wkładali stare baterie i akumulatory, a potem mogli je przynieść do któregoś ze sklepów wymienionych w ulotkach dołączonych do torebek. Informowano ich przy tym, że baterie i akumulatory zawierają niebezpieczne dla życia i środowiska metale ciężkie, dlatego po zużyciu nie wolno wyrzucać ich do pojemników na odpady komunalne. Powinny być segregowane i dostarczane do zakładów zajmujących się ich utylizacją.

W Stargardzie Szczecińskim natomiast od końca 2008 r. funkcjonuje specjalny punkt zbierania elektrośmieci zorganizowany z ElektroEko. Od poniedziałku do piątku można tam bezpłatnie oddawać zużyte lub zepsute urządzenia elektryczne i elektroniczne, takie jak sprzęt gospodarstwa domowego, audiowizualny, komputerowy i oświetleniowy.

Rozproszone akcje są mało efektywne
Przykładów akcji uświadamiających, czasami połączonych z koncertami gwiazd estrady, takich jak „Jarmarki Ekologiczne”, „Zbieramy Zużyte Świetlówki” czy „Dni Recyklingu”, w różnych miastach można by przytaczać znacznie więcej. Dlaczego więc świadomość wagi problemu wśród Polaków jest tak niska, a osiągnięcie celu wyznaczonego przez dyrektywę unijną – zebrania w 2009 r. 4 kg elektrośmieci na mieszkańca – wydaje się mało realne, skoro w 2008 r. ten wynik przekroczył ledwo 1 kg?

Według Piotra Mękarskiego, kierownika ds. ochrony środowiska w firmie HP Polska, to efekt wieloletnich zaniedbań, których po prostu szybko nie da się nadrobić. – Edukacja w szkołach w zakresie ekologii prowadzona jest zaledwie od kilku lat – mówi Piotr Mękarski. – Wcześniej tę dziedzinę raczej pomijano i myślę, że potrzebna będzie wymiana niemal pokolenia, żebyśmy osiągnęli takie podejście do ochrony środowiska jak w krajach skandynawskich.

Powodem takiej sytuacji może być również brak spójnej kampanii edukacyjnej w tym obszarze. – Powinna być ona prowadzona np. przez Ministerstwo Środowiska, a nie – jak to jest w tej chwili określone w ustawie o zużytym sprzęcie elektrycznym i elektronicznym – przez wszystkich wprowadzających sprzęt. Rozproszone kampanie edukacyjne (kilku tysięcy podmiotów, bo na tyle szacuje się liczbę wprowadzających w Polsce) nie wydają się skutecznym rozwiązaniem – uważa Piotr Mękarski.

Problem lewych papierów
Inny problem wskazuje natomiast Grzegorz Skrzypczak z ElektroEko: – W dalszym ciągu istnieje grupa firm wprowadzających sprzęt IT, która jeszcze nie zarejestrowała działalności w Głównym Inspektoracie Ochrony Środowiska. I tymi firmami bezwzględnie powinni się zająć kontrolerzy GIOŚ.

Powszechnym zjawiskiem jest symulowanie realizacji obowiązków ustawowych polegające na „kupowaniu dokumentów” potwierdzających zebranie i przetworzenie zużytego sprzętu.

– Jeszcze innym przypadkiem jest brak jakiejkolwiek aktywności firm, które w imieniu wprowadzających powinny realizować ich obowiązki zbierania i przetwarzania. Dlatego obecnie największym wyzwaniem dla realizujących obowiązki wynikające z dyrektywy unijnej i polskiego ustawodawstwa jest bezwzględne wprowadzenie realnego stanu kontroli przez uprawnione podmioty, takie jak GIOŚ, NIK, urzędy skarbowe, Polska Izba Handlowa – mówi Grzegorz Skrzypczak.

Potwierdza to także Mariusz Grosiak: – H&B Notebook ma umowę podpisaną z odbiorcą. Są jednak na rynku firmy IT, które nie zawarły takiej umowy, choć są do tego zobowiązane przez przepisy i ustawę.

Grzegorz Skrzypczak ostrzega, że lekceważenie problemu może mieć poważne skutki ze względu na to, że elektrośmieci zawierają w swoich mechanizmach (kondensatorach, czujnikach, kineskopach, wyświetlaczach ciekłokrystalicznych, akumulatorach) szkodliwe substancje. Jeżeli nie zostaną one odpowiednio zneutralizowane i przedostaną się do środowiska, trwale je degradują, stanowiąc poważne zagrożenie dla zdrowia ludzi i zwierząt.

– Przeciętny komputer osobisty zawiera m.in. toksyczny, ale też cenny ołów (w kineskopie i połączeniach lutowanych), który powoduje trwałe uszkodzenie centralnego i obwodowego układu nerwowego. Milion przestarzałych pecetów na wysypisku oznacza zaleganie tysięcy ton ołowiu! – alarmuje Grzegorz Skrzypczak.

Marek Jaślan

BRAK KOMENTARZY

ZOSTAW ODPOWIEDŹ