Błahe powody przyczyną przestojów

0

Zdaniem analityków amerykańskiej FEMA (Federal Emergency Management Agency) ponad 40% firm, które doświadczyły poważnej awarii, nie „podnosi” się już nigdy. Spośród tych, które wznawiają działalność, jedynie 29% funkcjonuje po upływie dwóch lat. Te przedsiębiorstwa, które utraciły dostęp do swoich zasobów IT na dziewięć lub więcej dni, bankrutują w ciągu jednego roku. Awarie w Polsce okazują się droższe niż na świecie.

Drobne awarie nie istnieją. Jeżeli miała jednak miejsce drobna awaria, oznacza to, że nie poznałeś jeszcze jej rzeczywistych rozmiarów – głosi jedno z popularnych na całym świecie praw Murphy’ego. I choć z reguły większość z nich należy traktować ze sporą dozą dystansu, w tym konkretnym przypadku ciężko podważać fakty.

Według ekspertów z Veeam Software średnia liczba przestojów rejestrowanych przez przedsiębiorstwa w Polsce wynosi 21 rocznie, ale zdarza się, że firmy notują ich nawet do 50. Co więcej, średni czas przerwy w dostępie do danych wydłużył się z 84 do 174 minut w przypadku aplikacji o znaczeniu krytycznym i z 4 do blisko 6 godzin dla aplikacji niekrytycznych. Nieplanowane przerwy, spowodowane m.in. nagłą utratą zasilania czy zerwaniem łączności z Internetem, kosztują już przedsiębiorstwa średnio 14 milionów dolarów. Mimo że rynek zna sposoby na przygotowanie planów kryzysowych.

Cyfrowy kataklizm
Choć organizacja nie definiuje, czym są poważne awarie, to wyszczególnia szereg przyczyn, które do nich prowadzą. Wśród nich wyróżnić można te spowodowane przez kataklizmy naturalne, czynnik ludzki, czyli zaniedbania ze strony personelu, a także problemy technologiczne związane z nieprawidłowym działaniem systemów operacyjnych, aplikacji czy sprzętu. Te ostatnie okazały się niedawno bardzo kosztowne dla amerykańskiej spółki Salesforce, dla której dzień niedostępności przełożył się na niemal 20 milionów dolarów straty. Nie tak dawno w Polsce byliśmy świadkami technicznych problemów dwóch dostawców hostingu, które pogrzebały ich biznes.

Nie mniej dotkliwe są awarie wywołane nagłymi przerwami w dostępie do energii elektrycznej. W sierpniu br. przekonały się o tym linie lotnicze Delta Airlines, które musiały wstrzymać obsługę aż 2000 lotów w związku z utratą zasilania. „Zaledwie” pięciogodzinna przerwa kosztowała firmę 150 milionów dolarów. Awaria Delta Airlines dowodzi, że brak zarządzania ciągłością biznesową nie wiąże się jedynie ze stratami finansowymi – na trudną próbę wystawione jest wówczas zaufanie klientów. Pasażerowie linii bowiem masowo zamieszczali negatywne komentarze w mediach społecznościowych, dzieląc się swoją frustracją i niezadowoleniem. Liczba dyskusji dotyczących spółki w mediach społecznościowych w dniu awarii poszybowała ze średniej dziennej wynoszącej 3,6 tys. do 43 tys., wpływając wymiernie na dotychczasową reputację firmy.

O tym, że polskie firmy także borykają się z przedstawionymi powyżej problemami, dowodzi przygotowane przez ekspertów Atmana badanie rodzimego rynku. – W I kwartale ubiegłego roku problemów z dostępem do Internetu i energii elektrycznej doświadczyła ponad połowa przedsiębiorstw.  30% respondentów przyznało, że na uporanie się z awarią potrzebowało jednego lub dwóch dni, 41% w jej wyniku musiało natomiast ograniczyć lub całkowicie wstrzymać funkcjonowanie firmy, uruchamiając tym samym licznik strat. To kolejny dowód na powszechny brak właściwiej strategii postępowania w przypadku awarii, czyli polityki Disaster Recovery – tłumaczy Ewelina Hryszkiewicz z Atmana, polskiego lidera rynku data center.

Zapasowe miejsce pracy
Henry Ford zwykł mawiać, że awarie dają możliwość ponownego podejścia do danego problemu w inteligentniejszy sposób. Niewątpliwie jest w tym sporo prawdy, jednak słów wypowiedzianych przed niemal stu laty nie sposób odnosić do aktualnej biznesowej rzeczywistości, która przeszła bardzo długą drogę ewolucji. Dziś niemal każda firma staje się przedsiębiorstwem napędzanym przez dane, funkcjonuje w modelu 24/7, a narażenie się na straty związane z przerwą w utrzymaniu biznesowej ciągłości może oznaczać, że okazji do podobnej sytuacji może już nie być.

Nie należy sądzić, że polskie firmy nie stosują żadnych rozwiązań wspierających zarządzanie ciągłością funkcjonowania biznesu – często zabezpieczają się na wypadek awarii za pomocą zasilaczy UPS, część z nich tworzy też kopie zapasowe na serwerach lokalnych. Problem w tym, że to nie wystarcza. Dobrym przykładem może być pożar Mostu Łazienkowskiego w Warszawie, który spowodował przerwanie kabli światłowodowych i odcięcie wielu firm od globalnej sieci. Mimo że miały one własne zabezpieczenia, awaria na poziomie infrastruktury miejskiej skutecznie uniemożliwiła części firm nie posiadającej redundancji łączy dalszą pracę. Innym z prawdopodobnych scenariuszy może być długotrwała awaria zasilania w budynku firmowym, która grozi wstrzymaniem działalności. To jeden z powodów, dla których przedsiębiorstwa decydują się na stworzenie albo outsourcowanie biura zapasowego. Umożliwia ono kontynuowanie działalności w momencie awarii sieci energetycznej czy światłowodowej, pożaru, powodzi czy też innej konieczności opuszczenia budynku.

Eksperci IT zgodnie podkreślają, że podstawą każdego planu postępowania w przypadku awarii są przeprowadzane regularnie symulacje i testy. Redakcja popularnego portalu technologicznego Antyweb.pl postanowiła sprawdzić, czym jest usługa biura zapasowego i przetestować ją na wypadek awarii uniemożliwiającej dalszą pracę w stałej siedzibie. Cała akcja ewakuacyjna została sfilmowana i blogerzy zaprezentowali swoim czytelnikom, jak wznawiają działanie portalu w biurze zapasowym, uprzednio przygotowanym w dedykowanym budynku na terenie kampusu Atmana. – To jeden z przykładów potwierdzających, że zarządzanie ciągłością biznesu ma znaczenie nie tylko dla dużych korporacji czy instytucji finansowych, które muszą o nią zadbać w związku z regulacjami prawnymi – jak np. Rekomendacja D – ale także dla mniejszych przedsiębiorstw, liczących się z zagrożeniem przymusowej przerwy w działaniu. Biuro zapasowe to w pełni wyposażona infrastruktura biurowa, zapewniająca sprzęt i pełne odtworzenie środowiska pracy i zasobów IT danej spółki, którą operator może przygotować do użytku w czasie kilku godzin – tłumaczy Ewelina Hryszkiewicz z Atmana.

Atman ma za sobą także uruchomienie biura zapasowego w celach testowych na znacznie większą liczbę stanowisk, bo aż 150. Inny przykład obrazuje już sytuację sprzed roku, w której awaria wydarzyła się naprawdę. W niedzielny wieczór, kilka minut po godzinie 20 do warszawskiego biura Atmana zadzwonił klient z prośbą o uruchomienie biura zapasowego. Chodziło o udostępnienie powierzchni biurowej na 30 stanowisk z obsługą recepcyjną, szerokopasmowym dostępem do Internetu, siecią telefoniczną oraz dostępem do drukarek, kserokopiarek i faksu. Powód? Awaria zasilania miejskiego w biurowcu w którym firma posiadała siedzibę, a w konsekwencji brak możliwości wykonywania pracy.

Całą niezbędną infrastrukturą Atman przygotował w ciągu niecałych 4 godzin. W tym czasie pracownicy firmy skonfigurowali sieć internetową i telefoniczną, zestawili transmisję danych i udostępnili stanowiska biurowe wraz z komputerami PC, stałym monitoringiem i recepcją. Jeszcze przed północą klient mógł wejść do w pełni wyposażonego i gotowego do pracy biura zapasowego na terenie centrum danych na warszawskiej Pradze. W poniedziałek od rana przybyli do biura zapasowego pracownicy klienta korzystali ze swoich skrzynek pocztowych i dokumentów, a także określonego wcześniej oprogramowania – innymi słowy normalnie wykonywali swoje obowiązki.

Plan B jako usługa?
Biura zapasowe są odpowiedzią operatorów na potrzeby firm w zakresie zapewnienia ciągłości działania. Przedsiębiorstwa coraz częściej skłaniają się ku rozwiązaniom Disaster Recovery as a Service (DRaaS). Według firmy analitycznej Transparency Market Research globalny rynek tego typu usług przez najbliższe osiem lat będzie rósł w tempie ponad 35% rocznie, osiągając w 2024 r. wartość 21,5 miliarda dolarów.

– Na taki stan rzeczy niemały wpływ mają również koszty – zaawansowana strategia utrzymania BCM, uwzględniająca zasoby, sprzęt czy know-how, wiąże się z dużą inwestycją. Model usługowy, w który wpisują się biura zapasowe, może być korzystniejszym rozwiązaniem dla firm coraz uważniej liczących koszty IT. Autorzy raportu „The Future of Disaster Recovery” z firmy Infrascale zauważyli, że 36% badanych przedsiębiorstw chciałoby zabezpieczyć się przed niespodziewanymi awariami, ale zwyczajnie nie dysponują wystarczającym budżetem – zwraca uwagę Ewelina Hryszkiewicz.

Awarie w Polsce droższe niż na świecie
Według badania Veeam Software koszt godziny przestoju aplikacji biznesowych o krytycznym znaczeniu dla przedsiębiorstwa na świecie wynosi prawie 80 tys. dolarów, w Polsce jest nieznacznie mniejszy. Szacuje się go na 76 tys. dolarów. Znacznie wyższą kwotę w stosunku do światowej średniej generują awarie aplikacji niekrytycznych – polskie firmy tracą w ich następstwie 92 tys. dolarów co godzinę. Dla porównania, na świecie firmy tracą nieco ponad 50 tys. dolarów.

PODZIEL SIĘ

BRAK KOMENTARZY

ZOSTAW ODPOWIEDŹ